Człowiek
jest istotą opieczętowaną na wiele sposobów. To kupka materii,
zbiór pierwiastków, który został ostemplowany kodem życia. Ta
pieczęć życia zorganizowała grudkę materii w sensowną całość,
czyniąc z niej żywy organizm. Kolejne pieczęcie - genetyki,
biochemii i biofizyki, a także szeroko pojętego środowiska -
odciskają dalsze ślady w każdym z nas. Od indywidualnej
wrażliwości podłoża zależy, jak głębokie będą te piętna.
*
Dopiero
po wyjeździe z domu na studia A. zdała sobie sprawę, jak
bardzo nie przystaje do życia: jak bardzo jest wewnętrznie
zdeformowana, jak bardzo emocjonalnie pokręcona. Zobaczyła to jak w
lustrze wtedy, gdy na pierwszym roku studiów przyszło jej dzielić na stancji pokój z
dziewczyną z domu normalnego.
A.
nie potrafiła mieszkać z miłą osobą w miłej atmosferze - tak po
prostu. Potrzebowała emocjonalnej komory wysokich ciśnień, którą
znała z domu. Szukała więc napięć i prowokowała napięcia. Była
emocjonalnym dziwolągiem i tylko tak umiała funkcjonować.
Wychowała
się w domu, w którym nic do siebie nie pasowało [Tajemnice rodzinne]. W niej samej -
odkryła to już dawno - też nie wszystko do siebie pasowało. Czuła
w sobie niemal fizyczny ból rozdarcia między matką i ojcem. Ale
był w niej ból jeszcze większy - ból stopniowo odkrywanego
pęknięcia w obrazie własnej osoby.
Świadomość
pęknięcia, z którym trzeba będzie żyć, pojawiła się w jednej
sekundzie, gdy miała dwanaście lat. Podczas lektury Jeźdźca
bez głowy – przygodowej książki dla młodzieży - weszła po
uszy w rolę, która nie była napisana dla kobiety. Było to jak
wejście w koleinę, z której wyjścia nie ma, bo być nie może.
Jej psychika była tam po prostu u siebie.
*
Może
dlatego przestała czytać książki opisujące świat, do którego
ona nie pasowała [Taki charakter]? Naturalna skłonność do refleksji skierowała ją
na inną drogę. Świat młodzieńczych zadurzeń był poza jej
zasięgiem: nie znała randek, nie chodziła na imprezy. Nie pasowała
do świata tak rozpisanych ról. Zajmowało ją natomiast studiowanie
– krok po kroku - seksuologii. Nastoletnim umysłem próbowała
siebie zrozumieć.
Jednak
żadna z ówczesnych lektur nie opisywała tego, co czuła w sobie.
Czytała o homoseksualizmie – to na pewno nie to. Biseksualizm -
też nie. Więc co? Pytanie pozostawało bez odpowiedzi, a żyć
jakoś trzeba było. Wtedy postawiła na życie absurdem: fantazja,
wygłup, cynizm. Uciekała w ten sposób od rzeczywistości, która
była zbyt niezrozumiała i zbyt bolesna. Odrywając się od bólu,
odrywała się de facto od życia.
Mając
siedemnaście lat będzie próbowała rozmawiać o tym z matką. Nie
znając lepszego określenia, będzie pewnie mówić o nienormalności
swojej płci, gdyż takie właśnie słowa matka zapisze w notatniku:
Co raz to nowe wariactwo wymyśla. Już okres zadręczania siebie
nienormalnością swojej płci zdaje się ma za sobą. Teraz
oznajmiła mi, że ma skłonności schizofreniczne. /.../ Tam jest na
pewno więcej psychopatii niż schizofrenii. Wczoraj powiedziała, że
boi się życia. Życie jest takie złe. Ludzie są tacy źli. Źli!
- no to źli. Ty pracuj nad sobą. I nie życz innym źle. /.../ O
ile polepszysz siebie, o tyle polepszysz świat [Notatnik].
Zdecydowała
się wtedy na szczerość, żeby wyjaśnić matce, skąd bierze się
w niej to zło, które matka jej wytyka: dlaczego tak kąsa i gryzie,
i że sama ze sobą nie może sobie dać rady, i że nosi w sobie
rozrywający ból. Tamta rozmowa nic nie dała – mur niezrozumienia
między matką i córką pozostanie. Do momentu, gdy umrze ojciec i
gdy wszystko stanie się inne [Ostatni wpis].
*
Na rok
przed śmiercią ojca A. wreszcie znajdzie słowo, które
opisuje to, co w niej jest. Potem ktoś stwierdzi, że
transseksualizm to zbyt mocne określenie w jej przypadku, natomiast opętanie jest zbyt mocnym określeniem na epizod, który w
tym czasie przeżyła w życiu osobistym. Jej udziałem miałyby
być zjawiska łagodniejsze: w życiu psychicznym - zaburzenie
psychicznej identyfikacji z płcią biologiczną, a w życiu duchowym
– doświadczenie
zniewolenia.
Doświadczenie
zniewolenia w sposób dramatyczny sprowadzi ją na ziemię.
Natomiast śmierć ojca pokaże jej wkrótce, że nie samą ziemią
żyje człowiek [Świadectwo]. Od tej chwili wszystko w jej życiu się zmieni,
choć jednocześnie nie zmieni się nic. Bolesna pieczęć pozostanie
na swoim miejscu.
Wśród
osób podobnie opieczętowanych bardzo wysoki jest odsetek depresji
oraz samobójstw. A. dane było to zrozumieć od środka,
choć sama nigdy myśli samobójczych nie miała. Optymistka z
urodzenia, obdarzona poczuciem humoru, będzie starała się raczej w
tym bezsensie znaleźć jakiś sens. Nigdy, nawet w momentach
największego bólu, nie wyobrazi sobie możliwości targnięcia się
na własne życie lub ingerencji chirurgicznej we własne ciało. I
jedno i drugie uzna jedynie za mnożenie bezsensu.
*
Dlaczego
ją to spotkało? W swoim życiu przeszła chyba wszystkie ścieżki
w poszukiwaniu odpowiedzi. Czy dlatego, że wzrastała w domu tak
boleśnie podzielonym? Czy powodem może być postać ojca, w którego
oczach nie mogła przeglądać się jak w zwierciadle [Człowiek w przyciasnych butach]? A może winę
ponosi matka, do której tak trudno było dotrzeć, a która tak
bardzo chciała mieć córkę, że być może tym chceniem odmieniła
bieg formowania się płodu?
Dlaczego,
dlaczego? A. przeszła w myślach drogę wielu pieczęci,
jakimi mogło ostemplować ją życie. Może to ten zły dotyk,
którego doświadczyła w dzieciństwie ze strony kogoś z dalszej
rodziny? - Mamusiu, dlaczego on to zrobił? - spytała wtedy. Nie
pamięta odpowiedzi matki, pamięta jednak, że podobna sytuacja już
się nie powtórzyła. Już jako dorosła osoba zrozumie, że tamten
człowiek też został opieczętowany.
A
jednak... Po latach zda sobie sprawę, dlaczego w dzieciństwie tak
dziwnie reagowała na jedną z ilustracji w książeczce dla dzieci.
Dziś wie, co jej przypominała: duszek leśny ma taką samą
koszulinkę, jaką ona wtedy miała na sobie, i łóżko jest
podobne, i taka sama wielka pierzyna. A obok duszka na łóżku
siedzi dorosły mężczyzna. Królestwo bajki – tak nazywała
się tamta książka.
Nie
otrzymała odpowiedzi na pytanie, dlaczego tamten mężczyzna tak ją
dotykał, ale gdy za jakiś czas zada pytanie skąd biorą się
dzieci, otrzyma wyczerpującą odpowiedź. Widać było, że jej mama
czekała na nie. Wyłączyła odkurzacz i od razu wszystko jej
wytłumaczyła. Prosto i rzeczowo. Anatomicznie i fizjologicznie. A.
czegoś jednak w tej odpowiedzi brakowało. Pamięta do dziś
determinację, z jaką zadała pytanie: - Mamusiu, a miłość? - I
pamięta krótką odpowiedź matki: - Jaka miłość! Mężczyźni
to zwierzęta!
*
A może
tą pieczęcią została ostemplowana dużo wcześniej? W płodowej
fazie swojego życia? Albo jeszcze głębiej? Może w genach otrzymała
to piętno? Z wiarygodnego źródła dowie się także, iż stres przeżywany
przez ciężarną matkę może być powodem zmian w mózgu płodu,
które skutkują zaburzeniem identyfikacji seksualnej. Psychika
zostaje opieczętowana inaczej niż ciało. A jej matka przeżywała
tyle stresów w nieudanym małżeństwie.
A może
powodem był szok, gdy na pół roku przed jej narodzinami, od
świeczki zapaliła się bożonarodzeniowa choinka? Gdy jej ciężarna
matka w popłochu gasiła wtedy płonące drzewko gołymi rękami?
Opowiadała o tym córce, zastanawiając się, czy nie to było
powodem pojawienia się na skórze dziecka znamienia czerwonego jak
płomień? Pieczęć szoku na skórze płodu? A druga na jakimś
fragmencie mózgu? Przecież to jeden organizm, organizm tak
delikatny.
A.,
przyglądając się swojemu życiu, doszła do wniosku, że taki
scenariusz jest prawdopodobny. Widziałaby jego ślady już we
wczesnym dzieciństwie. I jeszcze to, co podczas porodu miała
powiedzieć przyjmująca go położna - ta sama, która potem wybrała
imię dla A. W czasach, które nie znały badań
ultrasonograficznych, wprawnym okiem oceniła sposób, w jaki dziecko
walczy o wyjście na świat. I bez cienia wątpliwości rzuciła
wtedy słowo, które musiało zmartwić rodzącą, która tak bardzo
prosiła Boga o córkę.
Rzekli
Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie
warto się żenić». Lecz On im odpowiedział: «Nie wszyscy to
pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do
małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są
niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są
i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali
bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!» (Mt 19,10-12)
06.04.2009
KOMENTARZE - tutaj
DALSZY CIĄG - Wysłuchane modlitwy 2/4 Cierń
.