Wysłuchane modlitwy 1/4 Pieczęć

Człowiek jest istotą opieczętowaną na wiele sposobów. To kupka materii, zbiór pierwiastków, który został ostemplowany kodem życia. Ta pieczęć życia zorganizowała grudkę materii w sensowną całość, czyniąc z niej żywy organizm. Kolejne pieczęcie - genetyki, biochemii i biofizyki, a także szeroko pojętego środowiska - odciskają dalsze ślady w każdym z nas. Od indywidualnej wrażliwości podłoża zależy, jak głębokie będą te piętna.

*

Dopiero po wyjeździe z domu na studia A. zdała sobie sprawę, jak bardzo nie przystaje do życia: jak bardzo jest wewnętrznie zdeformowana, jak bardzo emocjonalnie pokręcona. Zobaczyła to jak w lustrze wtedy, gdy na stancji przyszło jej dzielić pokój z dziewczyną z domu normalnego.

A. nie potrafiła mieszkać z miłą osobą w miłej atmosferze - tak po prostu. Potrzebowała emocjonalnej komory wysokich ciśnień, którą znała z domu. Szukała więc napięć i prowokowała napięcia. Była emocjonalnym dziwolągiem i tylko tak umiała funkcjonować.

Wychowała się w domu, w którym nic do siebie nie pasowało [Tajemnice rodzinne]. W niej samej - odkryła to już dawno - też nie wszystko do siebie pasowało. Czuła w sobie niemal fizyczny ból rozdarcia między matką i ojcem. Ale był w niej ból jeszcze większy - ból stopniowo odkrywanego pęknięcia w obrazie własnej osoby.

Świadomość pęknięcia, z którym trzeba będzie żyć, pojawiła się w jednej sekundzie, gdy miała dwanaście lat. Podczas lektury Jeźdźca bez głowy – przygodowej książki dla młodzieży - weszła po uszy w rolę, która nie była napisana dla kobiety. Było to jak wejście w koleinę, z której wyjścia nie ma, bo być nie może. Jej psychika była tam po prostu u siebie.

*

Może dlatego przestała czytać książki opisujące świat, do którego ona nie pasowała? Naturalna skłonność do refleksji skierowała ją na inną drogę. Świat młodzieńczych zadurzeń był poza jej zasięgiem: nie znała randek, nie chodziła na imprezy. Nie pasowała do świata tak rozpisanych ról. Zajmowało ją natomiast studiowanie – krok po kroku - seksuologii. Nastoletnim umysłem próbowała siebie zrozumieć.

Jednak żadna z ówczesnych lektur nie opisywała tego, co czuła w sobie. Czytała o homoseksualizmie – to na pewno nie to. Biseksualizm - też nie. Więc co? Pytanie pozostawało bez odpowiedzi, a żyć jakoś trzeba było. Wtedy postawiła na życie absurdem: fantazja, wygłup, cynizm. Uciekała w ten sposób od rzeczywistości, która była zbyt niezrozumiała i zbyt bolesna. Odrywając się od bólu, odrywała się de facto od życia.

Mając siedemnaście lat będzie próbowała rozmawiać o tym z matką. Nie znając lepszego określenia, będzie pewnie mówić o nienormalności swojej płci, gdyż takie właśnie słowa matka zapisze w notatniku: Co raz to nowe wariactwo wymyśla. Już okres zadręczania siebie nienormalnością swojej płci zdaje się ma za sobą. Teraz oznajmiła mi, że ma skłonności schizofreniczne. /.../ Tam jest na pewno więcej psychopatii niż schizofrenii. Wczoraj powiedziała, że boi się życia. Życie jest takie złe. Ludzie są tacy źli. Źli! - no to źli. Ty pracuj nad sobą. I nie życz innym źle. /.../ O ile polepszysz siebie, o tyle polepszysz świat [Notatnik].

Zdecydowała się wtedy na szczerość, żeby wyjaśnić matce, skąd bierze się w niej to zło, które matka jej wytyka: dlaczego tak kąsa i gryzie, i że sama ze sobą nie może sobie dać rady, i że nosi w sobie rozrywający ból. Tamta rozmowa nic nie dała – mur niezrozumienia między matką i córką pozostanie. Do momentu, gdy umrze ojciec i gdy wszystko stanie się inne.

*

Na rok przed śmiercią ojca A. wreszcie znajdzie słowo, które opisuje to, co w niej jest. Potem ktoś stwierdzi, że transseksualizm to zbyt mocne określenie w jej przypadku, natomiast opętanie jest zbyt mocnym określeniem na to, co w tym samym czasie przeżyła w życiu osobistym. Jej udziałem miałyby być zjawiska łagodniejsze: w życiu psychicznym - zaburzenie psychicznej identyfikacji z płcią biologiczną, a w życiu duchowym - zniewolenie.

Doświadczenie zniewolenia w sposób dramatyczny sprowadzi ją na ziemię. Natomiast śmierć ojca pokaże jej wkrótce, że nie samą ziemią żyje człowiek. Od tej chwili wszystko w jej życiu się zmieni, choć jednocześnie nie zmieni się nic. Bolesna pieczęć pozostanie na swoim miejscu.

Wśród osób podobnie opieczętowanych bardzo wysoki jest odsetek depresji oraz samobójstw. A. dane było to zrozumieć od środka, choć sama nigdy myśli samobójczych nie miała. Optymistka z urodzenia, obdarzona poczuciem humoru, będzie starała się raczej w tym bezsensie znaleźć jakiś sens. Nigdy, nawet w momentach największego bólu, nie wyobrazi sobie możliwości targnięcia się na własne życie lub ingerencji chirurgicznej we własne ciało. I jedno i drugie uzna jedynie za mnożenie bezsensu.

*

Dlaczego ją to spotkało? W swoim życiu przeszła chyba wszystkie ścieżki w poszukiwaniu odpowiedzi. Czy dlatego, że wzrastała w domu tak boleśnie podzielonym? Czy powodem może być postać ojca, w którego oczach nie mogła przeglądać się jak w zwierciadle? A może winę ponosi matka, do której tak trudno było dotrzeć, a która tak bardzo chciała mieć córkę, że być może tym chceniem odmieniła bieg formowania się płodu?

Dlaczego, dlaczego? A. przeszła w myślach drogę wielu pieczęci, jakimi mogło ostemplować ją życie. Może to ten zły dotyk, którego doświadczyła w dzieciństwie ze strony kogoś z dalszej rodziny? - Mamusiu, dlaczego on to zrobił? - spytała wtedy. Nie pamięta odpowiedzi matki, pamięta jednak, że podobna sytuacja już się nie powtórzyła. Już jako dorosła osoba zrozumie, że tamten człowiek też został opieczętowany.

A jednak... Po latach zda sobie sprawę, dlaczego w dzieciństwie tak dziwnie reagowała na jedną z ilustracji w książeczce dla dzieci. Dziś wie, co jej przypominała: duszek leśny ma taką samą koszulinkę, jaką ona wtedy miała na sobie, i łóżko jest podobne, i taka sama wielka pierzyna. A obok duszka na łóżku siedzi dorosły mężczyzna. Królestwo bajki – tak nazywała się tamta książka.

Nie otrzymała odpowiedzi na pytanie, dlaczego tamten mężczyzna tak ją dotykał, ale gdy za jakiś czas zada pytanie skąd biorą się dzieci, otrzyma wyczerpującą odpowiedź. Widać było, że jej mama czekała na nie. Wyłączyła odkurzacz i od razu wszystko jej wytłumaczyła. Prosto i rzeczowo. Anatomicznie i fizjologicznie. A. czegoś jednak w tej odpowiedzi brakowało. Pamięta do dziś determinację, z jaką zadała pytanie: - Mamusiu, a miłość? - I pamięta krótką odpowiedź matki: - Jaka miłość! Mężczyźni to zwierzęta!

*

A może tą pieczęcią została ostemplowana dużo wcześniej? W płodowej fazie swojego życia? Albo jeszcze głębiej? Może w genach otrzymała to piętno? Z wiarygodnego źródła dowie się, że stres przeżywany przez ciężarną matkę może być powodem zmian w mózgu płodu, które skutkują zaburzeniem identyfikacji seksualnej. Psychika zostaje opieczętowana inaczej niż ciało. A jej matka przeżywała tyle stresów w nieudanym małżeństwie.

A może powodem był szok, gdy na pół roku przed jej narodzinami, od świeczki zapaliła się bożonarodzeniowa choinka? Gdy jej ciężarna matka w popłochu gasiła wtedy płonące drzewko gołymi rękami? Opowiadała o tym córce, zastanawiając się, czy nie to było powodem pojawienia się na skórze dziecka znamienia czerwonego jak płomień? Pieczęć szoku na skórze płodu? A druga na jakimś fragmencie mózgu? Przecież to jeden organizm, organizm tak delikatny.

A., przyglądając się swojemu życiu, doszła do wniosku, że taki scenariusz jest prawdopodobny. Widziałaby jego ślady już we wczesnym dzieciństwie. I jeszcze to, co podczas porodu miała powiedzieć przyjmująca go położna - ta sama, która potem wybrała imię dla A. W czasach, które nie znały badań ultrasonograficznych, wprawnym okiem oceniła sposób, w jaki dziecko walczy o wyjście na świat. I bez cienia wątpliwości rzuciła wtedy słowo, które musiało zmartwić rodzącą, która tak bardzo prosiła Boga o córkę.



Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić». Lecz On im odpowiedział: «Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!» (Mt 19,10-12) 



2009-04-06


KOMENTARZE - tutaj

DALSZY CIĄG - Wysłuchane modlitwy 2/4 Cierń
 
 
.